Zadzwoń do nas! Postaramy się odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania - tel. (52) 345 33 03

21.05.2010 r. – Nie zapomnij pamiętać – Gazeta Wyborcza

//21.05.2010 r. – Nie zapomnij pamiętać – Gazeta Wyborcza

21.05.2010 r. – Nie zapomnij pamiętać – Gazeta Wyborcza

2023-09-08T20:20:55+02:0021 maja 2010|

artykuł – wywiad w Gazecie Wyborczej, który ukazał się tuż przed Mistrzostwami – 21 maja 2010 r. Trafnie powtórzyć kolejność ponad 500 kart, które przed chwila się zobaczyło to zadanie dla rekordzistów. Ale pamięć, jak bicepsy może wyćwiczyć każdy. Podobno…”

Anna Tarnowska: Mam dobrą pamięć, ale krótką. Mogę ją jakoś wyćwiczyć?

Tomasz Wachowiak: – Pewnie! Ta osławiona „dobra, ale krótka” to mit. Każdy bez względu na wiek, płeć czy zasób wiedzy może pamięć wyćwiczyć.

A ja myślałam, że to kwestia genów.

– Ależ skąd. To nieprawda, że są geniusze, którzy perfekcyjną pamięć mają we krwi. Ćwiczenia dla mózgu to coś jak siłownia dla bicepsów – przez systematyczne treningi dochodzimy do formy, z tym, że w aerobiku szarych komórek niekoniecznie trzeba przebierać się w dres.

Ile informacji może pomieścić przeciętny mózg?

– Więcej niż się pani spodziewa. O dziesiątki tysięcy więcej, niż super wyposażony komputer.

A konkretniej?

– Jakieś tysiąc miliardów elementów informacji. Sęk w tym, że korzystamy tylko z 10 procent tych możliwości. A można tak się „zaprogramować”, żeby uśpione neurony też wzięły się do roboty i wtedy sami zdziwimy się, ile nasza głowa jest w stanie pomieścić. Nie będzie to może tych tysiąc miliardów, ale naprawdę dużo.

Czyli ile?

540 kart w ciągu dwóch godzin, czy 200 rzutów kostką do gry z podaniem informacji, po raz który dana liczba pojawia się w danym rzucie. Ale to już rekordy Guinessa. Na początku można po prostu skupić się na polepszeniu swojej pamięci i próbować zapamiętywać jak najwięcej ciągów liczb czy słów. I zapamiętać tak, żeby na następny dzień te informacje nie wyfrunęły nam z głowy.

Musiałabym się solidnie napracować, żeby do tego dojść. Warto?

-Ważne jest pokonywanie własnych barier – systematyczne robienie chociaż małego kroczku naprzód. Chociaż trening w przypadku osób dorosłych musi rozpocząć się od czego innego: od małej rewolucji w sposobie myślenia.

Na czym miałaby ona polegać?

– Na łamaniu – za wszelka cenę – schematów, do których przez lata przyzwyczajaliśmy umysł. Z dziećmi jest prościej – nie są tak skostniałe jak my. Dla nich wymienienie dwudziestu zastosowań spinacza nie jest problemem, a dorosły może wymieni trzy, chociaż już po pierwszym bardzo zastanowi się nad tym, czy spinacz w ogóle przydaje się do czegokolwiek innego niż do zwykłego spinania ze sobą kartek. Praktycyzm zabija aktywność szarych komórek.

Jak już dojdę do tego poziomu, gdy uda mi się naprędce wynaleźć wszystkie zastosowania spinacza, to co dalej?

– Praca nad koncentracją uwagi, bo ona jest nierozerwalnie związana z pamięcią. Jeśli nie jesteśmy w stanie się skoncentrować, to nie „włożymy” nowych informacji do pamięci długotrwałej. Nie zastanawiamy się nad tym, ale skupienie uwagi na tym, czym w danej chwili się zajmujemy nie jest łatwe. Myśli często „odlatują” nam w inne miejsca – chyba każdy złapał się kiedyś na tym, że czytając książkę, albo ucząc się do egzaminu zaczął myśleć nad listą zakupów, albo nad tym, w co ubrać się jutro do pracy. Pamięć trzeba umieć oszukać tak, żeby informacje znalazły się nie w „poczekalni”, czyli w pamięci krótkotrwałej, ale w „gabinecie” – w jednej z szufladek pamięci długotrwałej. I żeby nasze myślowe „zapiski” były tak wyraźne, że w każdej chwili będziemy w stanie szufladkę otworzyć i wyciągnąć to, co jest nam potrzebne.

Do tego potrzebny jest porządek…

– Tak jak w życiu: im lepiej posegregujemy papiery i dokumenty, tym mniej czasu zajmujemy nam znalezienie tego, co jest nam akurat potrzebne. Mózg najlepiej jednak porównać do komputera, który wymaga od czasu do czasu defragmentyzacji dysku. Trzeba informacje poukładać w taki sposób, żeby zrobić więcej miejsca dla nowych. Pamięć krótkotrwała ma bardzo ograniczoną pojemność – kończy się na około siedmiu elementach. Tyle jesteśmy w stanie zapamiętać szybko i bez zbędnego wysiłku. Potem zaczynamy się plątać i mylić. Można oszukać pamięć krótkotrwałą i „zapakować” dwa lub trzy elementy w jedno skojarzenie. Mózg będzie czuł, że zapamiętał cztery słowa, a w rzeczywistości będzie ich 12. Ale do tego potrzebna jest już jakaś konkretna technika.

Aż boję się zapytać, jaka.

– Na początek wystarczy jakaś mniej skomplikowana- najlepiej zacząć od techniki łańcuszkowej. Jeśli mamy do zapamiętania 30 słów, które nie są ze sobą jakoś specjalnie powiązane, trzeba samemu znaleźć takie skojarzenia, abyśmy – pomimo braku logicznej więzi między słowami – mogli powtórzyć je w kolejności. Ważne jest to, żeby skojarzenia tworzyć parami, ale ostatni element pary musi tworzyć pierwszy element następnej. Czyli kojarzymy pierwsze słowo z drugim i drugie z trzecim – tak tworzymy łańcuszek skojarzeń. Im bardziej abstrakcyjne, udziwnione i nierealne one są, tym większa gwarancja, że gdzieś nam to nie uleci. Najlepiej tworzyć mini historyjki powiązane ze słowami, które mamy zapamiętać, zwizualizować je sobie. Potem jesteśmy w stanie odtworzyć taki ciąg słów nawet w odwrotnej kolejności, bo dzięki łańcuszkowym ogniwom, zawsze jesteśmy w stanie zadać pytanie skąd wzięło się dane słowo. Ale trzeba ufać swojej pamięci – jeśli zabieramy się do powtórzenia ciągu słów i zaczynamy wątpić czy rzeczywiście dany element był w tym miejscu, zazwyczaj popełniamy błąd. Nie można przejmować się wrażeniem, że coś „zgubiliśmy”, a takie zawsze się pojawia, gdy zapamiętujemy więcej niż 30 elementów. Tu potrzebna jest wiara, że nasz mózg zapisał wszystko w poprawnej kolejności i potrafi to odtworzyć. I zwykle okazuje się, że tak rzeczywiście jest.

Pan też zaczynał od tej techniki?

Tak, bo to najlepszy sposób, żeby nauczyć się kolejnych, bardziej skomplikowanych. Ale ćwiczyć można na wszystkim i wszędzie – zapamiętywać witryny sklepowe, kolory ubrań przechodniów czy listę przebojów w radio. Mózg działa tak: najczęściej gdy mamy o czymś pamiętać – zapominamy, a kiedy nie musimy zapamiętywać na dłużej, to w dziwny sposób zalega to w naszej pamięci, zajmuje miejsce i przeszkadza w zapamiętywaniu nowych rzeczy. Tymczasem możemy w umyśle sztucznie stworzyć wizualizację zapamiętanego ciągu i odtworzyć go jako ciąg pustych miejsc. Samo zrozumienie w jaki sposób to zrobić wymaga długotrwałego treningu, a co dopiero samo zapominanie! Tego nie można mieć od razu.

Do czego przydają nam się w życiu codziennym takie treningi?

Łatwiej byłoby mi odpowiedzieć do czego się nie przydają. Pamiętam pewną sytuację z lat 90-tych, kiedy kupowałem używany samochód. Z jakiegoś powodu nie dopełniliśmy formalności i po pół roku zgłosił się do mnie sprzedawca żądając umowy, bo ścigał go urząd skarbowy. Ja akurat byłem w trakcie przeprowadzki i nie mogłem znaleźć tych dokumentów. Okazało się, że pamiętam nr nadwozia i silnika, chociaż wcale specjalnie nie próbowałem tego zapamiętać.

Pana początki z mnemotechniką?

– Gdy byłem mały, mieszkałem w bloku, w którym było 180 mieszkań. Dla zabawy, a trochę też dlatego, że często gubiłem swoje notesy, zapamiętywałem numery telefonów moich sąsiadów wyobrażając sobie drzwi wejściowe do tego mieszkania. Ktoś mógłby mnie obudzi w środku nocy, a ja bezbłędnie przypasowałbym numer telefonu do konkretnego lokatora.

Pewnie pamięta je pan do dzisiaj?

Gdybym mocno się skupił, pewnie bym odtworzył.

Chcieliśmy go sprawdzić

W co ubrana była Ania Tarnowska, gdy przeprowadzała wywiad? Postanowiliśmy sprawdzić pamięć i spostrzegawczość Tomasza Wachowiaka. Dziennikarka zadzwoniła do niego kilka dni po rozmowie z tym pytaniem: w co byłam ubrana? Nasz rozmówca nie dał się podejść: – Nie zapamiętałem niczego z pani garderoby. Bo po co? pamiętam tylko to, co będzie mi potrzebne. Zapamiętywanie wszystkiego to patologia.


„Znaj, Matole” – czyli mnemotechnika

Sztuka zapamiętywania nazywa się z grecka mnemotechniką. Wspiera się ona na ciągu skojarzeń, czasem – ubranych w wierszyki.

**Jak na przykład zapamiętać kolejność planet w Układzie Słonecznym (Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, neptun, Pluton)? Wystarczy nauczyć się którejś z rymowanek (lub zdań nierymowanych), gdzie każde słowo zaczyna się na taką literę, jak planeta. Jak na przykład: „Moją Wolę Znaj Matole Jak Się Uprę Nie Pozwolę”.

**A symbole kierunków stron świata? Ta sama zasada, inne zdanie: „Na Ekranie Siedzi Wrona” (ang. North, East, South, West).

**A co z przypadkami (Mianownik, Dopełniacz, Celownik, Biernik, Narzędnik, Miejscownik, Wołacz)? To proste: „Mały Domek Czerwonych Biedronek Nadepnął Małżonek Wawrzonek”. No cóż – to nie zawsze musi mieć sens…

** Układ i nazwy kości nadgarstka – zmora studentów medycyny, dopóki nie przyswoją sobie następującej rymowanki: „Łódka płynie księżyc świeci trójgraniasty groszek leci na trapezie trapeziku wisi główka na haczyku”.

** Liczba PI. Ile liczb po przecinku jesteś w stanie zapamiętać? Większość ludzi pamięta tylko, że PI =3,14. Chyba, że nauczą się takiego tekstu: „Daj, o pani, o boska Mnemozyno, PI liczbę, którą też zowią ponętnie ludolfiną, pamięci przekazać tak, by jej dowolnie oraz szybko do pomocy użyć, gdy się problemu nie da inaczej rozwiązać. Pauza – to zastąpić liczbami”. Teraz wystarczy policzyć litery w słowach, żeby znać wartość PI do 35. miejsca po przecinku (3,141592653589793238462643383279).

** A języki obce? bardzo proszę: „Jeśli po 'IF’ 'WILL’ lub 'WOULD’ stosujesz, dobrych zdań warunkowych nigdy nie zbudujesz”.

Prawda, że łatwiej?


Pamięć: ćwiczymy to od średniowiecza

Mnemotechnika to żaden współczesny wynalazek. Już 1504 roku w krakowskiej drukarni Kaspra Hochfedera ukazał się traktat poświęcony sztuce pamięci pt. „Opusculum de arte memorativa”, autorstwa Jana Szklarka. Szklarek był bernardynem, jednym z najwybitniejszych umysłów polskiego średniowiecza. W tekście łacińskim pojawia się także kilkanaście wyrazów polskich. Druk ten ma kapitalne znaczenie dla badań nad mnemotechniką w Polsce na przełomie XV i XVI stulecia, jako jedyny znany drukowany traktat mnemotechniczny powstały na gruncie polskim. Zachowało się tylko kilka egzemplarzy jedynej, znanej nam, edycji tej książeczki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz